Gorący i najdłuższy weekend tego roku trwający aż, a może tylko 9 dni niestety albo stety,
(bo się rozleniwiliśmy) minął. Przynajmniej nie jest bardzo żal, bo pogoda
brzydka. Czas powrócić do rzeczywistości, dlatego dziś postanowiłam zajrzeć do
mojej miejscowej świątyni słowa pisanego, jakim jest biblioteka. A biblioteka to prawdziwy dobrobyt.
Oczywiście taka, która jest bardzo dobrze zaopatrzona :). Zawsze wracam do niej z sentymentem,
bo na dziale dziecięcym większość książek (polecam rewelacyjnych autorów, których publikacje można z powodzeniem kupować dzieciom i młodzieży: Astrid Lindgren,
Edward Niziurski, Małgorzata Musierowicz, Dorota Terakowska, Ewa Nowak,
Hanna Ożogowska, Roberta Muchamore) przeszło przez moje oczy i ręce. Nauka
w nich zawarta, charaktery bohaterów, ich problemy i przygody ukształtowały
mnie i uwydatniły moje spojrzenie na świat.
Czasami lubię sobie wrócić do książki czytanej przed laty.
Porównuję sobie moje odczucia, czasami wyciągam więcej z nich wniosków. Bez
wstydu sięgam po pozycje z działu dla dzieci, wszak w każdym z nas jest
jeszcze odrobina z dziecka. Zawsze też będę
pamiętać jak mama chowała mi książki bo nikt i nic nie było w stanie mnie
oderwać od czytania a uczyć się przecież też trzeba ;).
Do niektórych książek po prostu trzeba dojrzeć. Dlatego dziś
wypożyczyłam sobie pierwszy i drugi tom z serii przygód Tomka Wilmowskiego,
autorstwa Alfreda Szklarskiego. Hit dzieciństwa większości polaków. Na mojej
liście jeszcze nieodfajkowany. Ale to tylko kwestia czasu.
A wracając do biblioteki: szczerze mówiąc byłam trochę zdziwiona,
bo dziś było nad wyraz dużo osób. Nabyłam kilka fajnych mam nadzieję
tytułów. Między innymi bardzo popularną Grę o tron Georga R. R. Martina, Noce w
Rodanthe Nicholasa Sparksa (trwam w postanowieniu, że przeczytam WSZYSTKO co
napisał), Dziewczynka w zielonym sweterku
- w ciemności Krystyny Chiger i Daniela Paisnera (książka opisująca
historię ocalenia Krystyny Chiger opowiedziana w filmie Agnieszki Holland W
ciemności) oraz z działu dziecięcego (a jakże!) Niebieskie nitki autorki,
której jeszcze nie znam Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Ojj będzie, co
recenzować a i sesja egzaminacyjna wisi w powietrzu.
No, nic dam radę. Zawsze daję.
Ps. Przy Chłopcach z Placu Broni zawsze płaczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz