czwartek, 28 czerwca 2012

Domowy design, czyli zrob to sam!

Nie trzeba mieć rozwiniętych zdolności manualnych, aby pobawić się w artystę. Dziś powiem wam jak ze zwyczajnego i nudnego dozownika na mydło w płynie zrobić coś ciekawego, co będzie zdobiło naszą łazienkę. To nic trudnego.
Wystarczy, że będziesz mieć:

1 Plastikowy dozownik z pompką na mydło w płynie. Musi być oczyszczony z etykiet i kleju. Nie musi być przezroczysty.
2 Farbę akrylową w wybranym przez was kolorze – można ją kupić w każdym sklepie plastycznym lub w Empiku.
3 Pędzel w gąbce. Możecie go znaleźć także w sklepach plastycznych lub Empiku albo zrobić go samemu :) . Wystarczy kawałek drewna, wytrzymały klej i zmywak do naczyń (nowy) poniżej zdjęcie moich gąbczastych pędzli :) 
4 Serwetka stołowa ze wzorem
5 Nożyczki
6 Klej typu WIKOL
7 Mały pędzelek
8 Odrobina wody
9 Bezbarwny lakier lub spray

Wykonanie:

1 Nakładamy trochę farby na pędzel i „pufającymi” ruchami malujemy nią pojemnik. Gdy wyschnie pokrywamy butelkę drugą warstwą. Aby było nam łatwiej możemy wykręcić pompkę i włożyć palec w otwór dozownika i w ten sposób go pomalować. Trzeba pamiętać, że po każdym użyciu pędzla (tj. po pomalowaniu I i później II warstwy) trzeba go umyć, bo zaschnięta farba nam nie zejdzie.
Taki masz misz ale się sprawdzają od grudnia :)
2 Korzystając z okazji, że farba na dozowniku wysycha wycinamy z serwetki wybrany przez nas wzór i oddzielamy od niego wszystkie warstwy.
3 Następnie, najlepiej w małym słoiczku, łączymy odrobinę wody z niewielką ilością kleju i przypasowując do suchego już dozownika wzór malujemy go tą wodą z klejem.
Ja za swój klej zapłaciłam niewiele, bo 2.50. Taki słoiczek wystarcza na długo a klej jest uniwersalny wręcz :)
4 Gdy wyschnie pokrywamy pojemnik warstwą lakieru lub sprayu a gdy będzie potrzeba nakładamy drugą warstwę. 

Tadam! I mamy fajny gadżet do łazienki czy kuchni! :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

:)

Niedawno zapowiadałam, że na tym blogu będę wrzucała notki o kosmetykach. Jednak postanowiłam założyć oddzielnego bloga i współprowadzić go z moimi koleżankami :)

Także zapraszam do Fabryki Urody :)

niedziela, 24 czerwca 2012

:*

Tyle chciałoby się napisać o tych czterech latach w jednej małej notce. Niestety mi zabraknie w końcu elektronicznej kartki a wam chęci czytania.
Zwracając się do najważniejszej osoby w moim życiu napiszę, tylko tyle: kocham Cię, ubóstwiam i uwielbiam. Jesteś moim powietrzem, słońcem w pochmurny dzień. Cieszę się, że mam Ciebie, że mam Twoją przyjaźń. Że jesteś mi podporą, dajesz swe ramię w trudnych chwilach. Że się do mnie słodko uśmiechasz, patrzysz na mnie z uwielbieniem. Że wierzysz we mnie. Tulisz do siebie. Wiesz, kiedy trzeba po prostu być. Umiesz się ze mną porozumiewać bez słów. I wreszcie: dziękuję Ci, że jesteś. Tak po prostu. Zwyczajnie obok mnie. I że chcesz być.
I powiem Ci to i jeszcze więcej prosto w Twoje cudowne oczy jeszcze nie raz. I Ty o tym wiesz :* 

Konstanty Ildefons Gałczyński
Rozmowa liryczna 

 - Powiedz mi jak mnie kochasz.
 - Powiem.
 - Więc?
 - Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
 Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
 W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
 W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
 I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
 I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
 nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
 W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
 I na końcu ulicy. I na początku.
 I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
 W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
 W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
 Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
 I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
 - A latem jak mnie kochasz?
 - Jak treść lata.
 - A jesienią, gdy chmurki i humorki?
 - Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
 - A gdy zima posrebrzy ramy okien?
 - Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
 Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
 A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.

sobota, 23 czerwca 2012

Polka jestem.

Kiedy byłam małą dziewczynką z całą moją naiwnością i ufnością do wszystkiego świat wydawał mi się bardziej kolorowy. Działo się tak, dlatego, że nie rozumiałam wielu rzeczy. Teraz też wielu nie rozumiem ale bardziej z punktu egzystencjalnego niż braku informacji. 

I wiecie, oglądając filmy historyczne, czytając takie książki czy po prostu przebywając na lekcjach historii myślałam sobie zawsze jak nasz kraj był kiedyś potężny. Ale przestał. Dobra passa się skończyła. Jedni zdradzili drugich i Polacy zaczęli zwalać winę swych niepowodzeń na innych. A to wina komunistów, a to wina Niemców, a to wina Żydów. NIKT z nas nie przyzna się „tak to moja wina, ja zawiniłem/zawiniłam” tylko zwali winę na innych bo tak jest prościej.

Nie jestem za żadną partią polityczną i nigdy nie byłam. Uważam, że ich postulaty są takie same i nawet jak bardzo by mnie przekonywali i korcili ja i tak im nie uwierzę. Na obietnicach zawsze się kończy. Dlaczego podatek VAT się podnosi, wiek emerytalny też, pracy nie ma, polikwidowane zostały państwowe szkoły zawodowe, gdzie wszyscy idą do liceum bądź technikum (obniża się renoma szkół średnich) , nie zdają matury (co za tym idzie obniża się także jakość arukszy maturalnych i renoma samego egzaminu), a jak ją zdadzą to bardzo słabo. Później idą na studia (gdzie uczelnie prześcigają się w wymyślaniu co nowszych kierunków ze złudną przyszłością), gdzie z marnymi ocenami prześlizgują się z semestru na semestr, bronią dyplom i wyjeżdżają za granicę za chlebem bo ich własne państwo nie jest w stanie dać im pracy.

Szczerze mówiąc boję się tu mieszkać. Boję się wychowywać w przyszłości swoje dzieci. I ja jako 20 letni obywatel tego kraju płaczę nad nami wszystkimi. Bo sami do tego doprowadziliśmy naszymi błędnymi wyborami. Bo każdy wybór trzeba przemyśleć, skonsultować. Nie działać impulsywnie. My tacy nie jesteśmy. Nas pali wieczna gorączka posiadania. Bo sąsiad za płotem ma nowy samochód to ja też musze choć mnie nie stać itd.  Zastanówmy się. Nad sobą. Nad nami. Nad tym. Szczególnie zwracam się do młodych ludzi: możemy wiele zmienić. Naprawdę. Tylko musimy znaleźć w sobie tą siłę. Jeszcze może być lepiej, tylko trzeba do tego dążyć.

Do myślenia powinny nam wszystkim dać słowa Kochanowskiego, które umieścił w Pieśni o spustoszeniu Podola:

Wieczna sromota i nienagrodzona
Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona
Podolska leży, a pohaniec sprosny,
Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny!

Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje,
Którzy zagnali piękne łanie twoje
Z dziećmi pospołu, a nie masz nadzieje,
By kiedy miały nawiedzić swe knieje.

Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,
Drugie do hordy dalekiej zagnano;
Córy szlacheckie (żal się mocny Boże!)
Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże.

Zbójce, niestety, zbójce nas wojują,
Którzy ani miast, ani wsi budują,
Pod kotarzami tylko w polach siedzą,
A nas nierządne, ach, nierządne, jedzą.

Tak odbieżałe stado więc drapają
Rozbojce wilcy, gdy po woli mają,
Że ani pasterz nad owcami chodzi,
Ani ostrożnych psów za sobą wodzi.

Jakiego serca Turkowi dodamy,
Jesli tak lekkim ludziom nie zdołamy?
Ledwieć nam i tak króla nie podawa;
Kto sie przypatrzy, mała nie dostawa.

Zetrzy sen z oczu, a czuj w czas o sobie,
Cny Lachu! Kto wie, jemu czyli tobie
Szczęście chce służyć? A dokąd wyroku
Mars nie uczyni, nie ustępuj kroku!

A teraz k temu obróć myśli swoje,
Jakobyć szkody nieprzyjaciel twoje
Krwią swą nagrodził i omył tę zmazę,
Którą dziś niesiesz prze swej ziemie skazę.

Wsiadamy? Czy nas półmiski trzymają?
Biedne półmiski, czego te czekają?
To pan, i jadać na śrebrze godniejszy,
Komu żelazny Mars będzie chętniejszy.

Skujmy talerze na talery, skujmy,
A żołnierzowi pieniądze gotujmy!
Inszy to darmo po drogach miotali,
A my nie damy, bychmy w cale trwali?

Dajmy; a naprzód dajmy! Sami siebie
Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie.
Tarczej niż piersi pierwej nastawiają,
Pozno puklerza przebici macają.

Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Wiersz może stary, zawierający archaizmy. Ale jaki ponadczasowy.
I wiecie jeszcze jedna sprawa:
Bardzo spodobała mi się postawa nowo wybranego prezydenta Francji, Francoisa Hollandego, który jeszcze dobrze nie przeniósł gratów do Pałacu Elizejskiego a już obniżył diety sobie, radzie ministrów i posłom. Obniżył także wiek emerytalny, gdzie w innych państwach Unii jest podwyższany. Można? Można.

czwartek, 21 czerwca 2012

Stosik


Jako że wakacje za progiem poszłam dziś do biblioteki i wymieniłam swój wypożyczeniowy asortyment. Znalazłam kilka moim zdaniem dobrych książek. W stosiku znajdują się:
1. Tomek na wojennej ścieżce – A. Szklarski (nie mogę i nie mogłam sobie odpuścić. Te książki -WCIĄGAJĄ!!)
2. Sobowtór profesora Rawy – A. Szklarski
3. Czarna bandera – J. Komuda
4. O włos od piwa – Eugeniusz Dębski
5. Trzy tygodnie z moim bratem – N. Sparks
6. Zapalniczka – J. Chmielewska